Forum Łochowo Zone Forum Strona Główna
»
Epika (opowiadania)
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Regulamin :>
----------------
Regulamin
Konkursy
FORUM
Łochowo ==>ZONE<==
----------------
Aktualności
Centrum zagłady :D:D:D
Gadka...
Rozrywka
----------------
Gry
Muza
Zabawy
Dowcipy
Kącik Kibica
Szkoła :P
----------------
III g 'a'
Zadania domowe :(
Twórczość
----------------
Epika (opowiadania)
Liryka (wiersze)
Złote myśli
Zasysacz
----------------
Gry
Filmy
Programy
Prośby
Ghost's
----------------
Wstąp w nasze szeregi !! Już dziś !!
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Mysha :)
Wysłany: Czw 20:42, 15 Gru 2005
Temat postu:
Przestraszył sie!!! Jeeeeeeeeee. Wiedziałam. To zawsze dziala *hahaha*
Mad Mac
Wysłany: Czw 20:28, 15 Gru 2005
Temat postu:
AAAAaaaa... !! Ratunku !! Nie no spokojne. Napisz petycję i zbierz 50 podpisów to napiszę ;]
Mysha :)
Wysłany: Czw 19:51, 15 Gru 2005
Temat postu:
Mac... Mac... Jak ci powiem, że cie kocham to sie przestraszysz i napiszesz??
Proszeeeeeeeeee:)
Hej, bo ja zaczne pisać. Co może skończyć sie dość tragicznie. W moich opowiadaniach wszyscy się pokolei zabijają
Mad Mac
Wysłany: Czw 16:38, 15 Gru 2005
Temat postu:
Nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Nie mam ostatnio ani czasu ani weny ;(
Mysha :)
Wysłany: Śro 23:04, 14 Gru 2005
Temat postu:
Mówiłeś, że jak się będziemy prosić to napiszesz... Buuu
Daria
Wysłany: Pią 12:53, 30 Wrz 2005
Temat postu:
Fajne ale dokoncz bo mnie trzyma
super super super
Mysha
Wysłany: Śro 23:58, 28 Wrz 2005
Temat postu:
No fajne. Ty to masz mózg... Fajne. Napiszesz dalszą część?? Fajnie by było
Toby
Wysłany: Wto 20:42, 27 Wrz 2005
Temat postu:
całkiem niezły teksty oby tak dalej
Szymon
Wysłany: Wto 20:05, 27 Wrz 2005
Temat postu:
Fajne to twoje opowiadanie. A pamiętam jak pokazywałeś mi na koloniach swoje opowiadanie z tematyki Fallouta może być je też napisał no forum?
Mad Mac
Wysłany: Wto 19:03, 27 Wrz 2005
Temat postu: Kroniki Nekromanty-Prolog by Mac
Prolog: Spotkanie
Na lipcowym niebie wspaniale było widać gwiazdy. Ani jedna chmura nie była widoczna aż do widnokręgu... Zefir łagodnie owiewał twarz Mistrza Trayana...
Iresmina Trayana...
Człowiek ów był inny niż wszyscy inni magowie, zamieszkujący pańswo Retanny. Był on bardzo zaprzyjaźniony z tutejszą ludnością. Wszyscy go podziwiali, jakoż wielcy magowie rzadko utrzymują kontakty ze zwykłymi ludzmi. Trayan był inny. Był on staro wyglądającym człowiekiem z siwą, spiczastą bródką. Jednak starość go nie nękała. Jego ciało było zniszczone przez używanie potężnej magii... zaiste potężnej.
Stary mag przechadzał się po ogrodzie Ojca Wiena. Przyodziany w szkarłatną szatę patrzył na niebo. Wtem ni stąd, ni z owąd czarny caun chmur przykrył księżyc i pospiesznie zakrywał resztę nieba. Nagle usłyszał kroki. Ktoś biegł drogą. Odwrócił się w kierunku traktu. Zobaczył zakapturzoną, wysoką postać, ubraną w czarną opończe zdążającą w kierunku kościoła. Za nią gasły wszystkie świecę w latarniach. Lodowaty powiew przeszedł przez twarz Iresmina. Spokojnym ale pospiesznym krokiem ruszył w kierunku drogi. Wyszedł przez bramę i zobaczył, iż owa tajemnicza postać zmierza w kierunku starej, przykościelnej nekropolii. Osobliwy widok. Ruszył przez egipskie ciemności, spowodowane zgaszeniem lamp. Gdy doszedł do kammiennego murku oddzielającego stare cmentarzysko od drogi piorun oświetlił mu postać, stojącą obok ostanio zmarłego burmistrza Villshall wystawionego przy mogile. Rano miał zostać godnie pochowany. Rozpadało się. Na twarzy Iresmina zagościł uśmiech... Młody nekromanta...
Mistrz wspomniał na swoje czasy... on też tak zaczynał.
Człowiek w płaszczu wylewał oliwę na ciało burmistrza. Sięgnął siarki z kieszeni i rzucił ją o ciało nieboszczyka. W jednej chwili rozbłysły płomienie, a wiatr, niósł przerażający odór śmierci. Owy osobliwy osobnik zaczął usypywać krąg ze szmaragdu wokół ognia, po czym stanął przy płomieniach i zaczął szeptać inkantację... cichę słowa rzucane na wiatr zmieniły momentalnie kolor paleniska na szmaragową zieleń...
Mimo deszczu pożoga paliła się dalej. Iskry leciały na wszystkie kierunki...
Śmierć... było ją czuć w powietrzu...
Nagle zielona mgiełka obieła załe cmentarzysko...
Mag wiedział co się teraz stanie...
Ale się mylił. Ni ztąd ni z owąd zaczęli wybiegać ludzie z całego miasteczka. Nietórzy z pochodniami, inni z grabiami czy widłami. Na końcu przyszedł ojciec Wien i wizytujący miasto, inkwizytor. Ksiądz razem z owym inkwizytorem przeszli przed tłum i wołali:
-Mamy cię heretyku ! Zostaniesz spalony za zło które wyrządziłeś !- Wrzeszczał męszczyzna w tiarze.
-Bądz przeklęty- odezwał się gniewnie stary ksiądz.
Płomienie wyblakły i zaczęły gasnąć pod naporem ulewy. Mgła prawie opadła. Mistyczny nieznajomy opóścił podniesione do czaru dłonie i patrzył po wrzeszczącym tłumie:
-brać go ! Kamienować go ! Zabić niewiernego !
Ojciec jednak powstrzymał tłum.
-Zostawcie go b zawżdy jeszcze was dotkie mocą diabła ! Niech Ottaw to zrobi !
Inkwizytor ruszył żwawym krokiem w kierunku nekromanty, stojącego przy dogasających płomieniach. Tłum zamilkł.
-Ech...-wzdechnął Stary mag obserwujący zdarzenie z ukrycia- Mortui causa... vis causa... pox causa...- zaszeptał ciche słowa, które najwyrazniej usłyszała tajemnicza postać, gdyż instynktownie odwróciła głowę.
Nagle potworny blask rozbłysł wokół mistrza Trayana. Wszyscy ludzie, wtym inkwizytor i proboszcz upadli oślepieni na ziemię. Postać na środku odwróciła się i zagwizdała. Po chwili zjawił się czarny koń, który przeskoczył przez obalony tłum, zabrał jeźca i już mknął ku drodzę. Jednak po drodzę zatrzymał się koło maga i szepnął:
-Dzięki Ci...- po czym żwawo pogalopował w stronę bram miasteczka.
Iresmin popędził na plebanie po swój kufer:
-Wreszcie go spotkałem- syknął podczas truchtu na plebanie-Chyba nie jestem tu już mile widziany. Wbiegł do izby w gościńcu, wziął kufer, po czym szepnął:
-Les apostoles...- i zniknął. Razem z kufrem.
Kilka chwil później do izby wbiegł ojciec Wien i paru męszczyzn. Nikogo nie zastali.
Gdy wszyscu usnęli... Na ołtarzu coś przebiło ziemię. Z owego otworu wyłoniła się żywa, na wpół przegniła ręka. Coś zbudziło dziś sen umarłych...
All by Mistique Mac
reserved..
Jak by co to pisać o błędach ortograficznych i takie tam.
Comments PLEASE !! Komentujcie i piszcie co się wam podoba a co nie. JAk się wam spodoba to przepisze kolejne części
Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin